Nowy Rok, bez pogłosu pecha w końcówce. 2014 - jaki będzie? Wszystko zależy od nas. Nie od przepowiedni jasnowidzów, horoskopów, prognoz pogody, kosmosu. Sponiewierana kieliszkiem czerwonego wina (ten wiek;-)) nie czuję się na siłach na orędzie, czy filozoficzną odezwę do narodu. Mam swoje postanowienia na ten rok - przede wszystkim, na nowo zacząć marzyć, bo może trudno wam uwierzyć, ale w ostatnim roku kompletnie przestałam i wyjść z kąta, w którym czekam nie wiem, na co. Postanowienia obejmują też ten blog, ale dzisiaj czas na relaks i nastrojenie się dobrą muzyką. Wczoraj wszyscy podsumowywali 2013 także pod kątem muzyki i ja zaczęłam się zastanawiać, jaka piosenka była dla mnie najważniejsza, wywarła największe wrażenie.
Fashion Breakfast
środa, 1 stycznia 2014
poniedziałek, 14 października 2013
12 modnych mgnień Nowego Jorku - wiosna 2014
Z góry ostrzegam: To nie jest post dla tych, którzy nie lubią o wiosennych kolekcjach czytać jesienią.Wszystkich pozostałych zapraszam na subiektywnie zestawienie najciekawszych zestawów z wiosennych kolekcji zaprezentowanych nie tak dawno w Nowym Jorku. Mam nadzieje, że zainspiruje Was ono do własnych poszukiwań, bo nie wymagam, by moi czytelnicy mieli taki sam gust jak ja. Już dziś można śmiało powiedzieć, że odsłanianie brzucha nie wyjdzie jeszcze z mody, a pudrowy róż będzie bardzo pożądanym kolorem.
3.1 Phillip Lim - Projektant co sezon pokazuje coś ciekawego, coś przykuwającego wzrok, a czemu nie mogą oprzeć się sieciówki. Te rdzawe przetarcia na kamizelce są niesamowite i choć nie wiem, czy chciałabym coś takiego nosić, wizualnie robi niesamowite wrażenie.
Altuzarra - To może, choć nie musi być, spódnica sezonu. Elegancka, choć robi wrażenie wymęczonej, jakby niejedną imprezę miała już za sobą. Widziałabym podobną w kolekcji Kupisza, a w szafie Mai Sablewskiej.
Alexander Wang - To będzie najchętniej kopiowana bluza sezonu. Już widziano ją w jakiejś sieciówce, a kwestią czasu tylko jest, gdy jej tańsze wersje zaleją modowe blogi. Tygrys Kenzo może się schować.
Carolina Herrera - Mistrzyni białej koszuli i ulubienica samej Kasi Cichopek. Nie w każdym sezonie coś z jej kolekcji tak bardzo przykuwa moją uwagę, jak ta sukienka. Prosty krój i ciekawy, nowoczesny wzór, jak nie od Herrery. Zara będzie wiedziała, co z tym zrobić;-)
DKNY - Sport w wielkim mieście to motyw przewodni DKNY niemal w każdym sezonie. W tym zestawie podoba mi się wszystko - razem i osobno. Połączenie granatu z bielą genialne. Może trochę szkolne, ale mam już podstawówkę za sobą, a granatowy fartuszek darzę sentymentem.
Donna Karan - Moim zdaniem, jedna z lepszych kolekcji Donny Karan w ostatnim czasie, ale może to dlatego, że tak bardzo podoba mi się motyw tribal w modzie. Ktoś powie, że ta sukienka to po prostu ładnie zarzucony na ramię modelki koc. Nawet jeżeli, to ja tak zarzucić sobie koca na ramię nie potrafię.
Mara Hoffmann - Potwierdzenie mojego uwielbienia dla kolekcji tribalowych. Cytując Korę, takie sukienki to ja "kocham, kocham, kocham".
Marc by Marc Jacobs - W "dorosłej" kolekcji Marca znów nie znalazłam nic dla siebie, co innego u jej młodszej siostry. Największe wątpliwości mam do tak błyszczącej tkaniny w kolorze pudrowego różu, ale już sam klimat tego zestawu, mocno wypoczynkowy, bardzo mi się podoba. Biorąc pod uwagę, że mam już biały podkoszulek i trampki, brakuje mi tylko okularów i spodni. Może niekoniecznie tak błyszczących.
Michael Kors - Bardzo szkolny i bardzo angielski zestaw, a i tak nic bym w nim nie zmieniła.
Philosophy - I znów bardzo relaksujący zestaw. Można mu zarzucić, że taki róż od stóp do głów sprawia, że człowiek czuje się jak pianka marshmallow, ale spodnie osobno i płaszcz osobno to już rarytas o bardziej uniwersalnym i wyrafinowanym smaku.
Ralph Lauren - Projektant tworzy od lat w swoim niezmiennym stylu, do którego już przywykliśmy. Spod jego pióra powstają kolekcje dobre, ale bez większego wpływu na sieciówkowe wieszaki. Z kolekcją wiosenna, nie tylko za sprawą tej sukienki, może być inaczej.
Thakoon - Bez zbędnych komentarzy. Kupuję od stóp do głowy.Subiektywne The best of wiosna 2014 w Nowym Jorku
Wkrótce moi ulubieńcy z Londynu:-)
środa, 9 października 2013
Run baby run!
Bieganie to ostatnimi czasy jeden z bardziej medialnych tematów w Polsce, i choć wczoraj Arcybiskup Michalik rozwalił system, to jednak długo jeszcze nie uciekniemy od biegania. Nagle wszyscy próbują nam mówić, jak biegać, aby nie umrzeć na mecie. W telewizji śniadaniowej, w najważniejszych wydaniach wiadomości i w reklamie banku, która zdaniem pewnych państwa w TVP reklamą nie jest. "Sport to zdrowie" - drwią zawodowi, aczkolwiek anonimowi komentatorzy na każdy temat. Czuję potrzebę wypowiedzenia się w temacie biegania, choć nie jestem w tym temacie ekspertem. Jednak nie z pozycji eksperta chcę tu mówić, ale jako neofitka, która własnie w bieganie się wkręca, dobrze jej z tym, ale...
Wcale nie fakt, że rozpoczęłam biegać był impulsem do tego tekstu, a wczorajszy program Agaty Młynarskiej, która również postanowiła edukować Polaków w temacie biegania (a w jakim nie postanowiła?). Ja wiem, że wszyscy mówią, że program "Świat się kręci" to taka popołudniowa telewizja śniadaniowa, ale skoro pani Młynarska poczuła w sobie misję nauczania Polaków, to niech to robi dobrze, zamiast bombardować gości wciąż nowymi pytaniami, przerywać wpół odpowiedzi, nim padnie właściwy konkret, bo ona wymyśliła kolejne genialne pytanie i musi je zadać teraz, zaraz, już. Przykre, że śmierć biegacza spowodowała takie medialne zainteresowanie bieganiem, ale skoro już jest, to niech wyniknie z tego coś konkretnego. Nie wierzę, że na biegach masowych wprowadzony zostanie obowiązek badań uczestników, ale może warto Polaków nauczyć biegać. Krok po kroku. Step by step. Ja sama się tego uczę, czytam w internecie, analizuję, porównuję. To, co przeciętny widz, który jak ja przypadkiem trafił na rozmowę o bieganiu, powinien z niej zapamiętać, to informacje, jak zacząć, od jakich interwałów, jaka jest prawidłowa technika (co mnie obchodzi, że Piotr Kraśko biegał kiedyś nie używając lewej nogi), jak ważne jest oddychanie. Tymczasem głównym przesłaniem rozmowy było "Bieganie jest super, zacząć można w każdym wieku, a gdy organizm mówi ci, że ma dość, przyspiesz!" Brawo panie Piotrze, nie przebił pan sesji na pralce, ale było blisko. To świetny slogan na okładkę fit magazynu, czy pana biografii, ale raczej nie dobra wskazówka dla początkujących, bo zaczną nam padać jak muchy, a w najlepszym wypadku po jednym treningu stwierdzą, że nie będą się katować i jeszcze po drodze do domu kupią sześciopak czipsów i piwa. Pani Młynarskiej i panu Kraśce bieganie wydaje się banalnie proste, ale zazwyczaj jest tak, że te najprostsze rzeczy są najtrudniejsze.
Ja, nie będąc ekspertką, stojąc na początku swojej "kariery" biegacza, mówię do wszystkich początkujących i zastanawiających się nad rozpoczęciem biegania. Nie szukajcie odpowiedzi na swoje pytania u Agaty Mlynarskiej i Piotra Kraśki. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "jak zacząć biegać", a wyskoczą adresy przynajmniej kilku portali, warto zaglądać i porównywać, a kiedy organizm zacznie wam mówić, że ma dość, nie przyspieszajcie, ale też nie hamujcie gwałtownie. Zwolnijcie i oddychajcie równomiernie.
Step by step.
niedziela, 22 września 2013
Jackie czy Marylin?
Kto to jest ikona stylu? Zastanawialiście się kiedyś? Ja zaczęłam, gdy we wszelkiego rodzaju publikacjach zaczęto tym tytułem określać osoby, o których nie potrafiłam powiedzieć nic. Ani czym się konkretnie zajmują, ani jaki mają ten styl poza tym, że luksusowy i markowy. Wystarczy, że celebrytka zapozuje na ściance w ładnej sukience od projektanta z dobrze dobranymi dodatkami, a portale pieją z zachwytu NOWA IKONA STYLU!!! Według polskich mediów "ikona stylu" to po prostu przeciwieństwo "źle
ubranej gwiazdy". Poprawna stylizacja otwiera wrota do nieśmiertelności (aż do następnej imprezy). Śledząc polski show biznes można odnieść wrażenie, że produkcja krajowych ikon stylu to masówka. Prawda jest taka, że aktualnie ikon stylu w naszym kraju po prostu nie ma. Nawet moje ukochane: Magdalena Cielecka czy Kamila Baar to nie ikony stylu, choć świetnie ubrane aktorki i zdecydowanie nie celebrytki.
Ikona stylu w moim odczuciu to ktoś, na dźwięk czyjego nazwiska od razu mamy przed oczami charakterystyczną sylwetkę, konkretne zestawy, nawet epokę. Widzimy styl, który oddziaływuje na wielu, co nie znaczy, że to musi być nasz styl. Nie. Możemy się z nim nie zgadzać, ale potrafimy opisać, wskazać jego fundamenty. Ikona stylu to ktoś, czyj styl przetrwał próbę czasu, zrósł się z osobą tworząc jej drugą skórę. Styl ikony wciąż odnajdujemy w nowych trendach i kolekcjach, wracamy i odkrywamy go na nowo. Ikona to symbol. Na pewno nasuwają Wam się już konkretne nazwiska - Audrey Hepburn, Grace Kelly, Jane Birkin. Czy do tego grona dołączą współcześnie nam panujące królowe stylu, jak choćby kobiety Vogue'a - Anna Wintour, Anna dello Russo, czy moja ukochana Emmanuelle Alt? A może Cara Delevingne, Alexa Chung, Kate Middleton? Czy raczej postacie z seriali, jak Carrie Bradshaw? Czy nasze córki, wnuczki, prawnuczki czerpać będą z Rihanny i Lady Gagi? Bo chyba nie z Hanny Lis, Edyty Górniak, Aleksandry Kwasniewskiej, czy Anny Muchy. Moim zdaniem sięgną do tych samych ikon, z których świadomie i podświadomie czerpiemy dziś my, ale czy mam rację, pokaże czas.
Dwóm niekwestionowanym ikonom stylu poświęcona jest książka "Jackie czy Marilyn. Ponadczasowe lekcje stylu" Zdaje się ona być połączeniem biografii tych dwóch niezwykłych kobiet z lekcjami stylu na bazie dwóch sylwetek. Dowodem na to, że nie tylko miłość do JFK, ale i ponadczasowy styl łączył Jackie i Marylin. Przypuszczam, że łącząc klasyczną elegancję z nutą luzu i potężną dawką seksapilu, ale o dobrym smaku, uzyskamy mieszankę wybuchową. Własny, niepowtarzalny styl, własną skórę możemy również odnaleźć poprzez wykluczanie - określanie, co w stylu Jackie, czy Marilyn nas nie przekonuje. Nie będę tu książki recenzować, bo nie miałam jej jeszcze w rękach. Chciałam tylko podzielić sie z Wami swoimi przemyśleniami, które dopadły mnie, gdy zobaczyłam książkę na księgarnianych półkach.
Ciekawa też jestem, co Wy myślicie na temat ikon stylu - tych niekwestionowanych i tych aspirujących. Kto dla Was jest ikoną stylu i czy potrzebujemy ich do tego, by odnaleźć własny styl?
Ciekawa też jestem, co Wy myślicie na temat ikon stylu - tych niekwestionowanych i tych aspirujących. Kto dla Was jest ikoną stylu i czy potrzebujemy ich do tego, by odnaleźć własny styl?
piątek, 13 września 2013
MOHITO na bogato, czyli celebryta żadnej fuchy się nie boi
Mamy trudne czasy. Bezrobocie wciąż ma się świetnie. I choć nie widać tego na salonach, także celebrytki drżą o swoje ciepłe kąty w serialach, reklamach, czy "Dzień Dobry TVN". Po prostu "Trudne sprawy". Przezorne dopisują coraz więcej zawodów na pasku pod swoim nazwiskiem. Im mniej znana twarz, tym więcej zawodów. Gdyby nie plazmy, nie zmieściłyby się na naszych ekranach. "Jak to tylko aktorka? To potwarz!" Była w "Jak oni śpiewają", a więc piosenkarka. "Tańczyła z gwiazdami", więc i tancerka. Radzi sobie z Wordem - pisarka. Czasem, gdy nikt nie zaprosi na bankiet, coś ugotuje - kucharka, ba - Masterchef! A ponieważ dba o linię to dietetyczka, co to jak pani w serialu, na oko oblicza BMI. Segreguje śmieci - Reni Jusis. Niedawno wyszła za mąż - specjalistka od miłości, śniadań do łóżka, planowania wesela, obsługi mężczyzny, nocy poślubnej i walki z podniesioną klapą wiadomo od czego. Ma dziecko... ma kopalnię diamentów, nie opędzi się od śniadaniówek (czy raczej śniadaniówki od niej), zapozuje z wózkiem niczym polska madonna, przeprowadzi szkolenie z seksi porodu i wychowania dziecka, a to dopiero początek. Bójta się!
Celebrytki bywają też na ściankach, bymajmniej nie wspinaczkowych, choć wspinają się po nich niczym po szczeblach kariery, a to oznacza, że noszą ładne sukienki. Dzięki temu nabywają sprawności stylisty, ikony stylu i... projektantki. Projektują już Kasia Cichopek, Natasza Urbańska, Kasia Zielińska, a od niedawna do tego grona dołączyła Marta Żmuda-Trzebiatowska, która ku mojemu zdumieniu, które trwało chyba ze dwa dni, zaprojektowała kolekcję dla Mohito.
Wiem, kim jest Marta Żmuda Trzebiatowska. Aktorką. Tak przynajmniej mówią wszystkie plotkarskie gazety i portale, oraz sama Marta w reklamie. Jednak nie kojarzę jej z żadnej roli, a po obejrzeniu reklam pewnego szamponu mam wrażenie, że połowę roboty odwalają za nią jej włosy, które ciężko pracują na planie.
Nie czepiam się Mohito, że zaangażowało nie projektantkę. Taki trend. Mój problem z Martą Żmudą-Trzebiatowską jest inny. Przejrzałam zdjęcia z jej "ałtfitami" i na moje oko w jej stylu nie ma nic charakterystycznego, nie mówiąc o "wow-faktorze". Maja Sablewska, która poprzednio "projektowała" dla Mohito coś tam w sobie ma. Komuś to się podoba, komuś nie (mnie na przykład), ale te zbitki ubrań, które prezentuje można nazwać stylem. U Trzebiatowskiej nie wiem, czego się złapać, a jednak zdarza się, że nazwą ją "ikoną stylu". Nie rozumiem zjawiska, polegającego na tym, że ładnie ubrane celebrytki zyskują od razu ten przydomek. Według mnie, w tej chwili w Polsce nie ma aktorki, piosenkarki, celebrytki, która by na to zasługiwałaby, a pseudo-dziennikarki hojnie obdarowujące je tymi metkami powinny zmienić dealera. Są u na gwiazdki ładnie ubrane, ale to w dużej mierze zasługa ich stylistów i hojnych showroomów.
Dlaczego Mohito postawiło na Martę Żmudę Trzebiatowską? Może uznano, że ta dziewczyna z niewątpliwie ładną buzią ma wiele predyspozycji. Raz się zostaje twarzą rajstop, raz projektuje dla sieciówki. A może ludzie z Mohito zobaczyli teczkę z projektami Marty, padli z wrażenia i błagali, by coś dla nich zaprojektowała, zanim zrobi spektakularną karierę na paryskim tygodniu mody? Dobra, teraz pewna pseudo-blogerka zmienia dostawcę.
Sama kolekcja, podobnie jak Marta, niczym się nie wyróżnia. I może o to chodziło. "Mamy nijaką kolekcję, znajdźmy jej nijaką twarz, dzięki której szafiary nie zorientują się, że takie same kurtki, spódnice i topy wiszą w każdej sieciówce" - zaproponował stażysta w dziale marketingu. Nie wiem też, z czego wynika nadany jej przydomek ekskluzywna. Może chodzi o ceny, ale w takim razie z sezonu na sezon coraz więcej sieciówek prezentuje nam kolekcje ekskluzywne.
Od strony projektowej aktorkę wspierała główna stylistka marki - Karolina Sołtan. Wyobrażam to sobie tak: Przychodzi Marta do Mohito i mówi: "Karola chciałabym żeby kurtka była czarna, skórzana, taka motocyklowa, ale wiesz... sophisticated, bo w końcu to ja się pod tym podpisuję. I taką długą spódnicę, beżową, czy tam różową, taką, jak to we wszystkich sieciówkach była, wiesz, ale żeby wyglądała na elegancką, seks w wielkim mieście, te sprawy wiesz. Wiem! Zróbmy wycięcie! Na jesień w sam raz, zawieje wiatr i efekt Merlin Monroe murowany. I spodnie, czarne, obcisłe skórzane, jak Kate Moss. Glam rock, te sprawy. I małą, czarną, prostą. Super pomysł, co? Właśnie na niego wpadłam. I botki, botki są teraz na topie. Zróbmy takie fajne, jak u Isabel Marant" etc." Wiem, jestem potwornie złośliwa, ale kiedy z jednej strony mam aktorkę, o której stylu nie umiem powiedzieć nic, poza tym, że nosi ładne sukienki od projektantów, a z drugiej czytam, że od strony projektowej wspiera ją główna stylistka marki, to co ja mam myśleć? Może lepiej napiszcie, co wy myślicie.
Od strony projektowej aktorkę wspierała główna stylistka marki - Karolina Sołtan. Wyobrażam to sobie tak: Przychodzi Marta do Mohito i mówi: "Karola chciałabym żeby kurtka była czarna, skórzana, taka motocyklowa, ale wiesz... sophisticated, bo w końcu to ja się pod tym podpisuję. I taką długą spódnicę, beżową, czy tam różową, taką, jak to we wszystkich sieciówkach była, wiesz, ale żeby wyglądała na elegancką, seks w wielkim mieście, te sprawy wiesz. Wiem! Zróbmy wycięcie! Na jesień w sam raz, zawieje wiatr i efekt Merlin Monroe murowany. I spodnie, czarne, obcisłe skórzane, jak Kate Moss. Glam rock, te sprawy. I małą, czarną, prostą. Super pomysł, co? Właśnie na niego wpadłam. I botki, botki są teraz na topie. Zróbmy takie fajne, jak u Isabel Marant" etc." Wiem, jestem potwornie złośliwa, ale kiedy z jednej strony mam aktorkę, o której stylu nie umiem powiedzieć nic, poza tym, że nosi ładne sukienki od projektantów, a z drugiej czytam, że od strony projektowej wspiera ją główna stylistka marki, to co ja mam myśleć? Może lepiej napiszcie, co wy myślicie.
Sama Marta o pracy nad kolekcją mówi tak:"Niepewnie czuję się w roli projektantki, muszę przyznać. Kiedy zobaczyłam już ubrane modelki poczułam wielką odpowiedzialność, bo na etapie projektowania świetnie się bawiłam. Przeżyłam fantastyczną przygodę. Miałam przywilej poznać świat mody od podszewki. Czułam się trochę jak w filmie "Diabeł ubiera się u Prady". (...) To są ciuchy, które wybrałabym dla siebie. Ciemne, mroczne, dużo ćwieków, zamków, ale taka jest też ta mniej znana część mojej duszy, mojej natury."
No przyznaję, przy mrocznej Marcie, która objawiła się nam w tej kolekcji, Nergal to różowy, pluszowy króliczek. Czerń na jesień to bardzo oryginalny, nowatorski, wręcz przełomowy pomysł, niczym dwie komory w jogurcie Mueller Mix. Suwaki, rozcięcia, ćwieki - wow! Skleroza to siostra moja rodzona, ale wydaje mi się, że te wątki od kilku sezonów wałkowane są wszędzie. Wolałabym tej jesieni dostać od Mohito ciepły, klasyczny płaszcz na zimę, który mi się po tygodniu noszenia nie skulkuje. Taką mam fantazję. Ciepły płaszcz na zimę od polskiej marki! Chcę tak wiele? Chyba zbyt wiele. Przecież celebrytkom nigdy nie jest zimno, w kilkunastostopniowym mrozie idą na bankiet gołą stopą.
Dla zainteresowanych, kolekcja do przejrzenia tutaj
Dla zainteresowanych, kolekcja do przejrzenia tutaj
piątek, 6 września 2013
Carrie w Meksyku
Klamka zapadła. Postanowione. Tej jesieni nie odpuszczę polskiej modzie. Będę się starała udowodnić, że jej miejsce to nie tylko czerwone dywaniki, ścianki sponsorskie i wypasione sesje blogerek. Moda polska sprawdzi się w jesiennym, przyziemnym realu.
Nie uwierzycie, ale właśnie pierwszy raz w życiu oglądam "Seks w wielkim mieście" Oczywiście, wcześniej wiedziałam, o co tam chodzi, kto jest kim, obejrzałam wyrywkowo kilka odcinków oraz film pełnometrażowy, ale tak odcinek po odcinku, seria po serii, od deski do deski, to nie. Dopiero od kilku tygodni, codziennie po 23, dzięki Comedy Central Family. I choć Nowy Jork nie przebije Londynu, po którym, dzięki Google Maps, wędruję sobie kilka razy w tygodniu, to robi wrażenie. Stylizacje Carrie również, choć ona sama częściej irytuje, ale mnie do szewskiej pasji potrafi doprowadzić panienka szczerząca się na widok tamponów, czy inna z dumą oznajmiająca, że dla niej wymiana oleju w samochodzie to pestka, a że robi to w białej bluzce... Tak czy inaczej, kolorowe zdjęcia z kultowego serialu mocno wszczepiają się w moją wyobraźnię. Dzięki temu bohaterką dzisiejszego zestawu wpisaną na listę moich marzeń jest spódnica, którą z dumą nosiłaby Carrie Bradshaw jak i Anna dello Russo, choć pewnie w bardziej szalonej konstelacji niż ta przedstawiona przeze mnie, ale jako rasowa egoistka, myślę głównie o sobie. Przepis na sukces - trochę Carrie, trochę Emmanuelle.
Wspomniana spódnica pochodzi z jesiennej kolekcji Bereniki Czarnoty, projektantki, która kolejny raz nie zawodzi. Nie daje się porwać polskiemu nurtowi szarego pokutnego wora. Meksykański wzór wymusił użycie kilku kolorów, co dla wielu kobiet może być szokiem. Idealny ciuch na jesienną szarugę. Na tyle szalony, że idealnie będzie współgrał z basicami - t-shirtami, bluzami, czy swetrami w odcieniach bieli i szarości. Do kupienia tutaj
czwartek, 5 września 2013
Sukienki na jesień od Bizuu
Miałam ten sezon rozpocząć
od zupełnie innej kolekcji, ale kiedy przejrzałam jesienny lookbook Bizuu,
zrozumiałam, że Paryż i grunge poczekają. Oczywiście, dla mediów ciekawsze jest jak na
pokaz marki wystylizowały się celebrytki. Projektantki zdają
się rozumieć to i wypożyczyły celebrytkom znaczną część swojej kolekcji, dzięki czemu przed obiektywem fotografów odbył się drugi, nieformalny pokaz. Takie
czasy. Dla mnie, większą przyjemnością było odkrycie jesiennego lookbooka Bizuu.
W profesjonalnych recenzjach pojawiają się porównania jesiennej kolekcji Bizuu do kolekcji Ulyany
Sergeenko. Moim zdaniem jednak jesienna Bizuu nie jest przesiąknięta
jakimkolwiek folklorem, a raczej jest stylistycznie uniwersalna. Keine grenzen. Nie widzę też
inspiracji rosyjskimi gwiazdami mody ulicznej. Gdybyśmy jednak dochowali się rodzimej Miry Dumy, na pewno miałaby ona w swojej garderobie niejeden element kolekcji, wliczając genialne kapelusze, torby
i buty.
Trudno mi znaleźć motyw
przewodni, czy inspirację kolekcji. Brakuje trochę takiego punktu odniesienia - tematu, postaci, dekady. Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak nie
ukrywają, że w swojej pracy fascynują się Coco Chanel i owszem, to widać. Oglądając zdjęcia z
pokazu pomyślałam właśnie o Chanel, ale nie dlatego, że zobaczyłam bezczelne
kopie, ale raczej nieznany wcześniej pokaz Chanel. Jednak kolekcje z wyraźnym, sezonowym motywem są w moim odczuciu ciekawsze, choć nie zawsze bardziej udane, czego przykładem może być jesienna kolekcja Saint Laurent Paris. A kolekcja Bizuu to kolekcja udana.
Uniwersalne dziewczęce sukienki
projektu sióstr zdobyły już serca celebrytek. Subtelny seksapil wciąż sprawdza się
idealnie na polskim "szołbizowym" bankiecie i nie daje się zepchnąć w cień ekshibicjonistycznym wybrykom co poniektórych dziewczątek. Klasyka gatunku sprawdzi się też i w naszym życiu bez fleszy i skandali. Dominująca w kolekcji sylwetka - zabudowana góra, zero dekoltu plus krótki, dziewczęcy wydłużający nogi - w towarzystwie boho kapeluszy i olbrzymich toreb to ciekawa propozycja dla stylu w większym, jak i mniejszym mieście. Dla każdej z nas.
Jedyna bariera dzieląca mnie od posiadania choćby jednej z
tych sukienek, jednego kapelusza i jednej torby to niewątpliwie cena. I mając w perspektywie kolekcję Marty
Żmudy-Trzebiatowskiej dla Mohito, marzy mi się, że polskie sieciówki kiedyś przestaną
robić ze swoich potencjalnych klientek idiotki lub te idiotki w nich hodować, a w zamian za to sięgną do potencjału (żeby nie powiedzieć – predyspozycji ;-)) prawdziwych polskich
projektantów. Sukienka Bizuu dla Mohito to mogłoby być coś, czego sobie i moim
nielicznym czytelnikom życzę.
Cały lookbook do obejrzenia tutaj
Subskrybuj:
Posty (Atom)