wtorek, 18 czerwca 2013

No i pupa z tym

"Dziewczyna Pikeja nie zazna nigdy snu..." - mogłabym dzisiaj zaśpiewać, ale życie nauczyło mnie nigdy nie mówić nigdy,  szczególnie w temacie wirtualnych wirusówek. Nie mogłam się dzisiaj opędzić na swoim Facebooku od widoku tych, słynnych już na cały Pudelek... pośladków. I w obawie przed tym, że się przyśnią takie blade i płaskie, postanowiłam podzielić się z Wami refleksją.

Bo tak sobie myślę: Biedna dziewczynka. Podnieciła się myślą o wielkiej imprezie, na którą miała przybyć cała "warszafka" i okolice. Nie ukrywajmy, Pikej to nie Kasia Zielińska. Nie dostaje stu zaproszeń dziennie. I w głowie (bo nie chciałabym nadużywać w tym kontekście słowa "umysł") dziewczyny pojawiła się myśl, że to może być ta jedna, jedyna szansa - szansa na karierę pokroju wielkiej i zasłużonej celebrytki - Natalii Siwiec. To może być jej mecz, ten stadion. Już widziała te okładki "Gali" czy "Superaka", propozycje sesji na koniu, kanapy wszelkich śniadaniówek, a może nawet jurorowanie w "Top model" czy intratna sprzedać sex-taśmy. Tak, postanowiła wkroczyć na dywany szołbiznesu od d... strony. Co  w tym dziwnego? Kto nie próbuje w tych trudnych czasach? Bezrobocie, czy raczej jego widmo dosięga nawet celebrytów. Inni też próbują od tej samej strony, choć może nie tak obrazowo i w 3D. Zresztą, liczne publikacje i komentarze świadczą o tym, że się udało.  Lada moment jej naśladowczynie pójdą jej śladem."She cant't sing, she can't dance, but who cares..."

Do tej pory najsłynniejszą pupą w szołbiznesie była słynna na cały świat pupa Pippy, która jednak ukazała nam się okryta bielą sukni. Dyskutowano o niej długo i soczyście, a jej właścicielka nawet ponoć jakąś książkę popełniła. Lata świetlne wcześniej świat ogarnął szał na punkcie pośladków Jennifer Lopez. Swoje też w tym temacie zrobiła "Lambada". Nie można też zapomnieć o tym, że pupa kiedyś po mistrzowsku rozgrywającej rodzimy "szołbiz" Dody uświetniła nawet pokaz mody. Pupa dziewczyny Pikeja żyje dziś własnym życiem i lada moment dołączy do ekipy pup z reklamy pewnego specyfiku na hemoroidy. Smutne, że dziewczyna pokazała tyle, a wciąż znana jest jako dziewczyna Pikeja (nawet wśród tych, którzy podobnie jak ja, nie mają bladego jak owa pupa pojęcia, kto to jest ten Pikej i czym się w polskiej kulturze czy rozrywce zasłużył). Jak ma na imię? Podobno Patrycja.

I nie ma co krytykować, czy się oburzać;-) Każdy orze jak może. Do szołbłękitnego królestwa droga prowadzi przez wąską szczelinę - granicę smaku, która wielokrotnie została już przekroczona. I nie miejmy raz jeszcze przekroczona będzie.

PS: Tak, stało się. Będą na tym blogu teksty o "szołbizie", ale o modzie będzie więcej. Obiecuję.

5 komentarzy:

  1. dobrze że bez zdjęć ;) bo ile już można patrzeć na tyłek dziewczyny Pikeja ;)

    /piesa-trista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pupę zapamiętałam (chociaż bez tej sukni, wygląda pewnie jak stado innych), natomiast z rozpoznaniem twarzy w tłumie owej dziewczyny - miałabym problem;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I teraz biedulka, żeby się przypomnieć, będzie musiała wszystkim pokazywać... raczej nie twarz. Na szczęście, jak dziś donoszą plotkarskie serwisy, nie ma z tym problemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba chciała szokować i zostać zapamiętana (complited). Myślę jednak, że oczekiwała braw za odwagę itd. jak to się robi w przypadku gwiazd pokroju Jeniffer Lopez. Cóż, odrobinkę się dziewczę przeliczyło. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń